niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 13



Rozdział 13

-Panna Lovato nareszcie się zjawiła. Wiesz na urodziny kupię ci zegarek.
-A ja ci mapę. Może wreszcie nauczysz się drogi do szkoły i nie będziesz musiał chodzić z nami.
-Nie, dzięki. Wole chodzić z wami i cię wkurzać Lovato.
-Wiecie co? Ja mam was dosyć! Chcecie się kłócić, proszę bardzo! Ja nie mam zamiaru tego słuchać. Selena idziesz ze mną?
-Z przyjemnością. Oni niech się nawet pozabijają.
Gdy odeszli kawałek dalej Demi i Joe wybuchli niepohamowanym śmiechem.
-Warto było się postarać. Swoją drogą nieźle to wymyśliłeś Joe.
-Muszą dostać za swoje. Gdybym nie podsłuchał ich rozmowy to dalej by udawali, że nie mają z tym nic wspólnego. Chcieli nas pogodzić, mogli to zrobić w inny sposób.
-Fakt. Trochę przesadzili. To jak długo będziemy mydlić im oczy?
-Jak długo się da? To o której próba?
-Ty i tak zawsze przychodzisz kiedy chcesz.. Mało tego przez balkon..- Zaśmiała się Demi.
-Nie moja wina, że nasze balkony dzieli tylko metr.
-Wiesz, ja nie sugeruje, że jesteś w tym kiepski, ale jakbyś kiedyś tak przypadkowo coś sobie połamał to nie chcę cię mieć na sumieniu. Wiesz gdzie są drzwi.
-Przez balkon mam bliżej. Nigdy nie będziesz mieć mnie na sumieniu, bo jestem ostrożny.
-A jak wejdzie moja mama, a ty będziesz u mnie siedział?
-Coś się wymyśli. No chyba, że się na mnie rzucisz..- Wyszczerzył się.
-Hahahaha. To miało być zabawne?
-A nie było?
-No w sumie to tak. Jak ja bym mogła rzucić się na ciebie?!
-Nawet nie będziesz świadoma kiedy to zrobisz..
-Musiałabym mieć halucynację. Gdybym zamiast ciebie widziała Brada Pita to bez wahania bym na tobie leżała..
-Pfff.. Jestem o wiele przystojniejszy!- Zrobił udawanego focha.
-Oczywiście Panie Jonas.- Poklepała go po ramieniu- A teraz wybacz, ale idę na lekcję.
-Jake coś mówił ostatnio?
-Od tamtego incydentu nie odezwał się słowem do mnie. Ale nie chcę o nim rozmawiać.
-Naprawdę dałaś mu kosza?
-A co ty taki ciekawski? Widać dobrze zrobiłam. Na razie Joe.

                                                           ****

-Demi, możemy pogadać o Joe?- Zapytała Czarna.
-Tu nie ma o czym gadać.
-Wręcz przeciwnie. Ja rozumiem, że można się nie lubić, ale to co wyprawiacie jest przesadą. Jesteś moją przyjaciółką, ale Joe także jest moim przyjacielem. Nie chcę żebyście się kłócili.
-Selena, to nie jest takie proste! Z dnia na dzień nie zmienię swojego stosunku do niego! Tak samo jak on do mnie. Zresztą ja wcale tego nie chcę.
-Zmieniłaś się. Nie poznaję cię.
-Jestem taka jak zawsze, tylko moja sytuacja trochę się zmieniła jakbyś nie zauważyła. Teraz wybacz, ale niestety muszę iść na próbę z Jonasem.
-Oczywiście.

                                                             ****

-Demi, coś się stało?- Zapytał Joe.
-Wydaje ci się.- Tłumaczyła się Dems.
-No chyba jednak nie. Jesteś nieobecna.
-Rozmawiałam z Seleną. No i tak trochę się pokłóciłyśmy.- Spuściła głowę.
-Powiesz mi o co?
-Suszyła mi głowę, że cały czas się kłócimy.
-Przykro mi. Może nie powinniśmy dalej udawać?
-Nie. Tu nie tylko o to chodzi. Powiedziała mi, że się zmieniłam. Może ma rację. Może faktycznie tak jest…
-Każdemu trafiają się gorsze dni.
-Chyba z zbyt wielkim dystansem podchodzę do każdego i do wszystkiego.
-Masz na myśli mnie?
-Na przykład. Nie ocenia się ksiązki po okładce. Ja to zrobiłam. Ale to co się działo przez ostatnie dwa lata wyprowadziło mnie z równowagi. Powiem ci coś o czym nie wie nawet Selena. Wiem, że gdy po raz pierwszy się widzieliśmy powiedziałam, że dobrze mi bez ojca. Tak naprawdę cholernie mi go brakuje. Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy. Żeby wszystko było tak jak kiedyś, chociaż wiem, że to nie możliwe…
-Nie wiem co powiedzieć. Chyba dlatego, że nigdy nie byłem w takiej sytuacji.
-Przepraszam, że zawracam ci głowę moimi sprawami, ale musiałam z kimś porozmawiać.
-Ei kumple mogą na mnie liczyć. To pogadaliśmy, a teraz do roboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz