poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 15



Rozdział 15
-Demi, ty tam jedziesz na 3 dni, a nie na miesiąc…
-Tak wiem, ale wyglądać jakoś muszę…- Demi wrzucała kolejne rzeczy do walizki.
-Ale to- Pokazała na torbę- jest lekką przesadą.
-Daj spokój. Joe na pewno połowę szafy weźmie ze sobą.
-Czy ja się przesłyszałam, czy ty powiedziałaś Joe?
-Tak jakoś mi się powiedziało. Ale spokojnie, dalej go nienawidzę.- Kłamała Demi.
-W to akurat nie wątpię. Jedziecie razem czy osobno?
-Niestety razem. Tayler stwierdziła, że nie opłaca się nam jechać dwoma samochodami, więc ten palant się zaoferował.
-Miała rację. Tylko jednej rzeczy pod uwagę nie wzięła. Dwie godziny jazdy. W tym czasie możecie się tam pozabijać…
-Całkiem prawdopodobne. Wierz mi, nie chciałabyś być na miejscu tej osoby, która wpisała mnie na tą listę razem z Jonasem.
-Nie przesadzasz?
-Wcale. Ten kto to zrobił ma u mnie przerypane.
-A może ten ktoś chciał dobrze?
-To wcale go nie tłumaczy. Nie miał prawa tego robić.
-O której wyjeżdżacie?- Zmieniła temat Czarna.
-O 18.
-To zostały wam 3 godz. Będę tęsknić. Szkoda, że to dość daleko. Razem z Nick’iem i Kevinem byśmy do was pojechali.
Zapytam cię o coś. Tylko odpowiedz szczerze.
-Jesteśmy jak siostry. Nie mam przed tobą żadnych tajemnic.
-Kochasz Nick’a?
-Przecież wiesz, że…
-Nie chodzi mi o to, że jesteś świrniętą fanką. Kochasz go jak zwyczajnego chłopaka?
-To nie jest takie proste Demi. On traktuje mnie jak przyjaciółkę.
-Skąd to wiesz?
-Ja to widzę Demi.
-A ja widzę zupełnie co innego. Jesteś dla niego ważna. Mnie traktuje jak przyjaciółkę. Ciebie zupełnie inaczej. Zresztą od przyjaźni do miłości jeden krok.
-Taaa… Od miłości do nienawiści tak samo. Boje się, że coś zpiepsze. Gdybym mu powiedziała, że go kocham mogłabym wszystko zniszczyć.
-Rób jak uważasz. Ale moim zdaniem on czuje to samo.

                                                                  ****

-Joe, ty chyba ciężarówkę będziesz musiał wynająć.- Śmiał się z niego Kevin, a razem z nim Nick.
-To tylko dwie walizki ludzie… nie zdziwię się jak Demi będzie miała więcej.
-Ty powiedziałeś Demi, czy musze iść do lekarza?- Zapytał zdziwiony Nick.
-Tak jakoś mi się powiedziało. Tyle o niej gadacie, że udzieliło mi się od was.
-A już myśleliśmy, że się pogodziliście…
-Nadzieja matką głupich co?- Zapytał rozbawiony Joe.
-No bardzo zabawne… Nie wiesz co tracisz. My z Kevinem przekonaliśmy się, że Dems to fajna dziewczyna. Kiedyś się o tym przekonasz braciszku.
-Nick proszę cię. Nie zaczynaj znowu tego tematu. Zamiast mówić mi co jest dla mnie dobre, a co nie zajmij się swoimi sprawami.
-O co ci chodzi Joe?
-O Selene. Myślisz, że nie widać jak się na siebie patrzycie? Zorganizowałbyś jakąś kolacje czy coś… Przejmij inicjatywę.
-Joe, gadasz głupoty. Mówiłem ci, że nic mnie z Seleną nie łączy.
-A ja ci mówiłem, że w to nie wierzę.
-Skończmy ten temat.
-Widzisz jak to jest, gdy z każdej strony mówią ci co masz robić?
-Ale to jest całkiem inna sytuacja!
-Ale nic nie upoważnia innych do prawienia im kazań. Wiecie coś może o tym kto mnie i Lovato zapisał na ten cholerny konkurs?
Niby skąd miałbym wiedzieć?- Zapytał Kevin.
-Ty może nie, ale Nick może coś wie. Ktoś coś w szkole gadał?
-Niestety nic nie wiem. Może gdy już wrócicie się dowiemy.
-Być może. Ten kto to zrobił niech lepiej na oczy mi się nie pokazuje.
-Joe, czy ty nie przesadzasz?- Zapytał Nick.
-Ani trochę. Widać ta osoba nie ma odwagi żeby powiedzieć mi i Lovato to prosto w oczy.
-To ja pójdę się napić.- Wymknął się z pokoju President.

                                                                  ****

-Dzieci, uważajcie tam na siebie. Joe pilnuj Demi.- Powiedziała Denise.
-Obiecuje, że nie spuszczę jej z oka mamo.
-Mamo, będę tęsknić.- Demi przytuliła Dianne.
-Ja też córcia. Szybko zleci, zobaczysz. Tylko mi tam nie szalej.- Pogroziła jej palcem.
-już moja w tym głowa żeby była grzeczna…- Uśmiechnął się Joe.

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 14



Rozdział 14

-Frankie, co twoje zabawki robią na moim balkonie?- Pytał Joe.
-Leża. Tylko u ciebie w pokoju jest balkon, a chciałem się pobawić.
-Pozbieraj to i będzie po sprawie.- Zmierzwił włosy bratu.
-Nie będziesz na mnie krzyczał, ani nie będziesz zły?
-Nie będę. Obiecuje, tylko następnym razem posprzątaj po sobie.
-Dobrze. Nawet Demi chwilę się ze mną bawiła.
-Była tutaj?- Zapytał zaskoczony Joe.
-Tak. Oglądałeś jakiś film w salonie.
-Ale jak ona się tutaj znalazła?
-Przeszła przez balkon.
-I się nie połamała? Zadziwia mnie…
-Obiecała, że zabierze mnie do kina. Pójdziesz z nami?
-Może… pod jednym warunkiem. Nikt nie może o tym wiedzieć.
-Załatwione.
-Idź już spać. Jutro musimy wstać do szkoły.
-Mam na 10.
-Szczęściarz. To i tak nie ma znaczenia. Szoruj do łazienki, bo mama będzie zła.

                                                             ****

-Demi, ktoś do ciebie!- Wołała Dianna.
-Jestem w pokoju! Niech wejdzie.- Krzyczała z góry Demi. Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi.- Selena, wiesz, że nie musisz pukać.
-Tyle, że to nie Selena.- Powiedział stojący w drzwiach Danger.
-Joe, co ty tu robisz?
-Jak na razie to stoję.
-Wejdź. Napijesz się czegoś?
-Nie.
-To co się stało?
-Nic. Przyszedłem sprawdzić czy poprawił ci się humor i mam ochotę na spacer. Jest piękny wieczór. Zachód słońca. Idziesz ze mną?
-A wiesz, że z przyjemnością. Daj mi tylko chwilę. Ogarnę się trochę i możemy iść.
-Ekstra. To ja czekam na dole.
-Za moment zejdę.

                                                                  ****

-Tu jest pięknie.- Zachwycał się Joe.
Siedzieli nad brzegiem jeziora i patrzyli na zachodzące słońce.
-Gdy chce pobyć sama przychodzę właśnie tutaj. To takie moje miejsce.
-No już chyba nie tylko twoje…
-W niezwykłych okolicznościach mogę się nim z tobą podzielić.
-Dzięki. Tutaj zawsze takie pustki?
-Zawsze. Ludzie omijają to miejsce szerokim łukiem. Kiedyś też tak robiłam, ale gdy miałam 10 lat i rzucił mnie chłopak, a ja byłam zrozpaczona nogi przyniosły mnie tutaj.
-Nie przyjmuj się, to pewnie jakiś idiota.
-Mieliśmy 10 lat Joe… Nie wiedzieliśmy co robimy. Popłakałam 2 godz. i było po sprawie. Najlepsze jest to, że odbiła mi go Taylor.
-Znowu ona… Ale nie bój się, ja cię nigdy dla niej nie zostawię.- Wyszczerzył się.
-Bardzo śmieszne wiesz…- Dała mu kuksańca w ramię.
-No co? To całe udawanie nieźle nam wychodzi. Taylor chodziła wściekła jak osa. Odegrałaś się na niej.
-Tak, to prawda.
-To, że nosisz pierścień nie oznacza, że jesteś gorsza. Dla ciebie najważniejsze są po prostu wartości. Jeżeli kocha to poczeka.- Wypalił nagle Joe.
-Skąd wiesz?
-Bo sam noszę taki pierścień. Wiem jaką mam opinię, ale podrywanie i flirtowanie z kimś różni się od chodzenia do łóżka z każdą.
-Nie wiedziałam. Zaskakujesz mnie. Pozytywnie oczywiście.
-Szkoda, że tyle czasu spędziliśmy na kłóceniu się. Widać wiele nas łączy.
-Fakt. Ale co się stało to się nie odstanie.
-Masz rację. Nie powinniśmy oglądać się za siebie. Ważne jest to co jest przed nami.
-Chyba powinniśmy się zbierać. Mama będzie się denerwować. Powiedziałam, że wychodzę na chwilę, a siedzimy już tutaj prawie dwie godz.
-Zdziwiła się gdy zobaczyła mnie w drzwiach.
-Wie o naszych kłótniach. Domyśliła się.
-Ta, a ja się zjawiam i zabieram cię na spacer.
-Ucieszy się. Ruszaj tyłek Jonas.
-Ale mi tu tak dobrze…- Marudził Joe.
-Jutro tu wpadniemy.
-Obiecujesz?
-Tak, obiecuje. Weźmiemy gitary i przyjdziemy tutaj na próbę. Ostatnią.
-Zgoda. Teraz mogę iść.- Wyszczerzył się.

Rozdział 13



Rozdział 13

-Panna Lovato nareszcie się zjawiła. Wiesz na urodziny kupię ci zegarek.
-A ja ci mapę. Może wreszcie nauczysz się drogi do szkoły i nie będziesz musiał chodzić z nami.
-Nie, dzięki. Wole chodzić z wami i cię wkurzać Lovato.
-Wiecie co? Ja mam was dosyć! Chcecie się kłócić, proszę bardzo! Ja nie mam zamiaru tego słuchać. Selena idziesz ze mną?
-Z przyjemnością. Oni niech się nawet pozabijają.
Gdy odeszli kawałek dalej Demi i Joe wybuchli niepohamowanym śmiechem.
-Warto było się postarać. Swoją drogą nieźle to wymyśliłeś Joe.
-Muszą dostać za swoje. Gdybym nie podsłuchał ich rozmowy to dalej by udawali, że nie mają z tym nic wspólnego. Chcieli nas pogodzić, mogli to zrobić w inny sposób.
-Fakt. Trochę przesadzili. To jak długo będziemy mydlić im oczy?
-Jak długo się da? To o której próba?
-Ty i tak zawsze przychodzisz kiedy chcesz.. Mało tego przez balkon..- Zaśmiała się Demi.
-Nie moja wina, że nasze balkony dzieli tylko metr.
-Wiesz, ja nie sugeruje, że jesteś w tym kiepski, ale jakbyś kiedyś tak przypadkowo coś sobie połamał to nie chcę cię mieć na sumieniu. Wiesz gdzie są drzwi.
-Przez balkon mam bliżej. Nigdy nie będziesz mieć mnie na sumieniu, bo jestem ostrożny.
-A jak wejdzie moja mama, a ty będziesz u mnie siedział?
-Coś się wymyśli. No chyba, że się na mnie rzucisz..- Wyszczerzył się.
-Hahahaha. To miało być zabawne?
-A nie było?
-No w sumie to tak. Jak ja bym mogła rzucić się na ciebie?!
-Nawet nie będziesz świadoma kiedy to zrobisz..
-Musiałabym mieć halucynację. Gdybym zamiast ciebie widziała Brada Pita to bez wahania bym na tobie leżała..
-Pfff.. Jestem o wiele przystojniejszy!- Zrobił udawanego focha.
-Oczywiście Panie Jonas.- Poklepała go po ramieniu- A teraz wybacz, ale idę na lekcję.
-Jake coś mówił ostatnio?
-Od tamtego incydentu nie odezwał się słowem do mnie. Ale nie chcę o nim rozmawiać.
-Naprawdę dałaś mu kosza?
-A co ty taki ciekawski? Widać dobrze zrobiłam. Na razie Joe.

                                                           ****

-Demi, możemy pogadać o Joe?- Zapytała Czarna.
-Tu nie ma o czym gadać.
-Wręcz przeciwnie. Ja rozumiem, że można się nie lubić, ale to co wyprawiacie jest przesadą. Jesteś moją przyjaciółką, ale Joe także jest moim przyjacielem. Nie chcę żebyście się kłócili.
-Selena, to nie jest takie proste! Z dnia na dzień nie zmienię swojego stosunku do niego! Tak samo jak on do mnie. Zresztą ja wcale tego nie chcę.
-Zmieniłaś się. Nie poznaję cię.
-Jestem taka jak zawsze, tylko moja sytuacja trochę się zmieniła jakbyś nie zauważyła. Teraz wybacz, ale niestety muszę iść na próbę z Jonasem.
-Oczywiście.

                                                             ****

-Demi, coś się stało?- Zapytał Joe.
-Wydaje ci się.- Tłumaczyła się Dems.
-No chyba jednak nie. Jesteś nieobecna.
-Rozmawiałam z Seleną. No i tak trochę się pokłóciłyśmy.- Spuściła głowę.
-Powiesz mi o co?
-Suszyła mi głowę, że cały czas się kłócimy.
-Przykro mi. Może nie powinniśmy dalej udawać?
-Nie. Tu nie tylko o to chodzi. Powiedziała mi, że się zmieniłam. Może ma rację. Może faktycznie tak jest…
-Każdemu trafiają się gorsze dni.
-Chyba z zbyt wielkim dystansem podchodzę do każdego i do wszystkiego.
-Masz na myśli mnie?
-Na przykład. Nie ocenia się ksiązki po okładce. Ja to zrobiłam. Ale to co się działo przez ostatnie dwa lata wyprowadziło mnie z równowagi. Powiem ci coś o czym nie wie nawet Selena. Wiem, że gdy po raz pierwszy się widzieliśmy powiedziałam, że dobrze mi bez ojca. Tak naprawdę cholernie mi go brakuje. Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy. Żeby wszystko było tak jak kiedyś, chociaż wiem, że to nie możliwe…
-Nie wiem co powiedzieć. Chyba dlatego, że nigdy nie byłem w takiej sytuacji.
-Przepraszam, że zawracam ci głowę moimi sprawami, ale musiałam z kimś porozmawiać.
-Ei kumple mogą na mnie liczyć. To pogadaliśmy, a teraz do roboty.

środa, 30 października 2013

:(

Wiecie, nigdy bym nie pomyślała, że rozstanie z nimi nadejdzie tak szybko.. Za szybko.. W głowie mi się nie mieści, że po prostu zakończyli rozdział "Jonas Brothers".. Czuje się teraz okropnie.. Pewnie nie tylko ja.. Gdy przeczytałam, że to koniec rozpłakałam się jak małe dziecko.. Cały czas to robię. Gdy słucham ich piosenki , oglądam ich zdjęcia , teledyski wszystkie wspomnienia wracają i po prostu mnie to przerasta.. Byli dla mnie kimś mega ważnym i kochałam ich chyba jak nikogo innego.. A teraz odebrano mi wszystko , bo tym właśnie dla mnie byli : WSZYSTKIM. To koniec , ale ja zawsze będę o nich pamiętać i zawsze będą na pierwszym miejscu. JONAS BROTHERS FOREVER ! ♥

piątek, 11 października 2013

Rozdział 12



Rozdział 12

-Jonas, co ty tu robisz?! Jeszcze ci mało?! Nie mam zamiaru psuć sobie humoru jeszcze bardziej i to przez ciebie!- Wrzeszczała na niego Demi.
-Ja też nie. Tak naprawdę to chciałem cię przeprosić. I nie mam na myśli tylko dzisiejszego dnia. Wiem, że zachowywałem się jak skończony idiota. Ale chcę to zmienić.
-Nie mam ochoty na żarty Joe.
-Ja nie żartuję. Ja naprawdę chcę się z tobą pogodzić. Nie mam ochoty i nie chcę się dalej z tobą kłócić Demi.
-Mówisz poważnie?- Zapytała zszokowana Dee.
-Całkiem poważnie. Proszę zacznijmy od nowa. Jakby tego niefortunnego początku nie było.
-Dlaczego zmieniłeś zdanie? Ktoś ci zrobił pranie mózgu..?
-Tak. I to byłaś ty.
-Ja?!
-Słyszałem co mówiłaś na balkonie. Wiem, że jestem idiotą, który zawsze musi wszystko spieprzyć. Ale chcę się zmienić. Chcę być dawnym Joe.
-Nie wiedziałem, że mnie słyszysz. Ja..
-Proszę tylko o jedną szansę.- Przerwał jej Danger.
-Dobrze Joe. Ja też przepraszam. To nie jest tylko twoja wina.
-A więc zgoda?
-Jak najbardziej.- Wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe ząbki.
-A teraz lepiej usiądź, bo jak coś ci powiem to padniesz.
-Mam się bać?
-Wiem kto stoi za tym numerem z konkursem.
-Żartujesz?!
-Nie. A jak się dowiesz kto to jest będziesz w jeszcze większym szoku.
-Nie trzymaj mnie w niepewności tylko mów!
-To Nick i Selena.
-Co?! Ale jak? Jesteś pewny?
-Słyszałem ich rozmowę. Chcieli żebyśmy się pogodzili i wpadli na ten pomysł.
-Teraz to mnie zaskoczyłeś. Niech ja ich tylko dorwę..
-Spokojnie. Ja też mam plan..- Uśmiechnął się cwanie.
-Mów.
-Zemsta będzie słodka. Dzisiaj powiem ci tylko tyle, że rano masz się zachowywać tak jak zawsze. Oczywiście tylko przy nich. Jutro wszystko ci powiem. Teraz spadam, bo zrobiło się późno. Trzymaj się Lovato.- Uśmiechnął się szeroko.
-Ty też Jonas.- Odwzajemniła uśmiech.
-Zapomniałbym.. Co z Taylor?
-Na razie niech zostanie tak jak to było do tej pory.
-Dzięki Dems. Jesteś naprawdę spoko.
-Ty też nie jesteś taki zły. A teraz się zmywaj.
-Dobranoc Demi.
-Do jutra Joe.

                                                               ****

-Joe, a ty co w takim dobrym humorze?- Zapytał Kevin.
-Ja? W normalnym. Wydaje ci się.- Tłumaczył się Joe.
-Polemizowałbym. Jak wróciłeś miałeś podły humor, a teraz taka zmiana..
-Możesz zostawić mnie samego?
-Jak sobie życzysz.
Po wyjściu Kevcia, Joe dorwał telefon i zaczął wystukiwać tekst.
     *Jutro spóźnij się jak trochę. Będę miał powód do kolejnej kłótni z tobą. Dobrej nocy :*  *
Po chwili otrzymał odpowiedź.
     *Załatwione xD do jutra Danger ^^ *
Ona naprawdę jest całkiem spoko. Mieli rację. Teraz może być już tylko lepiej.- Uśmiechnął się sam do siebie. Nie mógł się powstrzymać i znowu zaczął wystukiwać tekst na klawiaturze.
     *Dzisiaj nie było próby.. Zbliża się konkurs. Trzeba by poćwiczyć.. *
Po minucie przyszła odpowiedź.
     *Jakbyś nie słyszał Joe to ja ćwiczyłam ;p jestem zmęczona. Obiecuje, że jutro posiedzimy dłużej. Teraz już ostatecznie. Dobranoc Joe :*  *

                                                             ****

-Nie wiesz co się stało Joe’emu?- Zapytał Kevin.
-Joe’emu? Coś z nim nie tak?
-No właśnie nie wiem. Jest w zaskakująco dobrym humorze.
-Dziwne.. Jak widziałem go dwie godziny temu to wyglądał tak jakby chciał wszystkich pozabijać.
-Może wyrwał jakąś laskę..?
-Nie wychodził z domu. Cały czas siedziałem w salonie, zauważyłbym.
-Więc co się mogło stać?
-Nie mam pojęcia. Chyba, że ranienie innych sprawia mu przyjemność.
-Nick, to nasz brat. Jest jaki jest.
-Wiem. Masz rację, ale czasami mam ochotę go zabić.

Rozdział 11



Rozdział 11

-Lovato, zaskoczyłaś mnie. Myślałem, że się nie zjawisz..
-A ty w ogóle myślisz Jonas? WOW zaskoczyłeś mnie.
-Ale tą piżamkę to mogłaś sobie darować. Dopiero z łóżka wyszłaś?
-Jonas, ty idioto.. Nie moja wina, że nie potrafisz odróżnić piżamy od dresów.. Może okulary ci kupić?- Odgryzła się Dems.
-Nawet nie masz pojęcia jak ja odpocząłem od ciebie. Te pół dnia bez twojej osoby było cudowne..- Rozmarzył się Joe.
-Wzajemnie. Ale to co dobre szybko się kończy. Na reszcie.. Ida nasze gołąbeczki.
-Już jesteśmy. Dems dobrze cię widzieć.- Nick uściskał Demi.
-Ciebie też. Myśleliśmy, że już się nie zjawicie. Z 10 min tu na was czekamy.
-Bo Sel z łazienki nie mogła wyjść.- Podsumował Nick.
-Lovato, mogłabyś brać przykład z Czarnej.. Spódniczka, makijaż.. Widać, że jest dziewczyną. O tobie chyba nie można togo powiedzieć.
-Joe, zamknij się!- Piorunował go wzrokiem Nick.
-To już nawet nie mogę powiedzieć tego co myślę?!
-Jonas, ty masz chyba jakieś kompleksy. Myślisz, że takim gadaniem postawisz na swoim? Pomyliłeś się. Nie ten czas i nie ta osoba. Może inne dadzą sobą pomiatać, ale nie ja. Więc jeżeli myślisz, że zaświecisz to sobie daruj. Wybaczcie, ale straciłam ochotę na pizzę. Innym razem, tylko uprzedźcie gdyby Jonas też miałby iść. A i jeszcze jedno, jutro masz wszystko wyjaśnić z Taylor. Inaczej ja to zrobię.- Zrównała go z ziemią i poszła.
-Joe, ja cię chyba zabije! Jak ty możesz ją tak traktować?! Ona też ma uczucia! Wiesz co? Jesteś dupkiem!- Wykrzyczała mu prosto w twarz Sel.
-A co ja niby takiego zrobiłem?!
-Ty się jeszcze pytasz?! Nawet nie wiesz ile musiałam ją naprosić żeby z nami poszła. A wiesz dlaczego? Bo dowiedziała się, że ty też idziesz. Ale odłożyła swoją dumę na bok i się zgodziła. Nie potrafisz tego ostrzec?!
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój. Idźcie sami na tą pizzę.
-Tak chyba będzie lepiej.
-Selena, wystarczy. On sam musi zrozumieć, że Demi nie zasługuje na takie traktowanie.
-Odczepcie się. Może ona jest święta? Też mi docina, ale najlepiej zwalić wszystko na mnie. Zamiast prawić mi kazania to może pogadajcie z Lovato. Bo wina leży po obu stronach. Nie jestem wszystkiemu winien. A teraz żegnam. Chce zostać sam.- Także poszedł do domu.

                                                             ****

Demi siedziała z gitarą na balkonie. Nie potrafiła zasnąć choć tak bardzo tego chciała. Sama nie  wiedząc dlaczego zaczęła śpiewać piosenkę konkursową. Lubiła ją. Opowiadała o jej znajomości z Joe. Wiedziała, że kłótnie z Jonasem to nie tylko jego wina, ale te komentarze czasami doprowadzały ją do szału. To przez niego straciła przyjaciela, a jej konflikt z Taylor jeszcze bardziej się pogłębił. Miała tego wszystkiego dość.
-Jak ja cię nienawidzę Joe! Gdy zaczynam myśleć, że wcale nie jesteś taki zły, ty wszystko musisz spieprzyć!- Wzięła gitarę i zaszyła się w pokoju.

                                                             ****

Wzięła gitarę i zaszyła się w pokoju.
-Czy ona naprawdę mnie tak nienawidzi?- Pytał sam siebie Joe- Czy ja naprawdę jestem takim egoistą? Mieli rację.. Zmieniłem się. Muszę to wszystko naprawić chodź jeszcze nie wiem jak.

                                                              ****

-Selena, ten konkurs to był zły pomysł. Przez to jeszcze bardziej się nie lubią.
-Wiem. Ale musi być jakiś sposób żeby wreszcie doszli do porozumienia.
-Myślisz, że powinniśmy im powiedzieć, że to my ich wpisaliśmy na listę zgłoszeniową?
-Dajmy im czas do konkursu. Został niecały tydzień. Do tego czasu i tak się pewnie nic nie zmieni. Gdy wrócą do domu o wszystkim im powiemy.
-Chciałbym żeby się pogodzili. Traktuje Demi jak siostrę. Szkoda, że Joe nie widzi jaką jest dziewczyną. Gdyby chcieli mogliby zostać przyjaciółmi.
-Też bym tego chciała, ale nie możemy decydować za nich. A może ja porozmawiam z Dee, a ty z Joe?
-Sam nie wiem. Mój brat jest uparty i wiem, że dalej pójdzie w zaparte.
-Ale próbować zawsze można. Już nie mogę patrzeć jak się kłócą. Jeżeli teraz czegoś nie zrobimy to później będzie za późno na cokolwiek.
-Może masz rację. Spróbujmy ten ostatni raz. Jeżeli się nie uda to chyba będziemy musieli się z tym pogodzić.

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 10



Rozdział 10

-Cześć wszystkim.- Przywitała się Selena.- Nick świetna koszulka.
-Dzięki. Demi nie idzie dzisiaj do szkoły?
-Nic mi nie mówiła. Może się coś stało..
-Dajcie spokój. Lovato pewnie zaspała. Nie mam zamiaru czekać w nieskończoność.
-To ja może pójdę i zapytam.

                                                       ****

-I co? Nie idzie dzisiaj?- Pytał Nick.
-Nie. Źle się czuje. Pani Dianna mówi, że już wczoraj coś z nią było nie tak.
-Dziwne.. Na próbie czuła się chyba dobrze. Docinała mi i w ogóle..- Podsumował Joe.
-A może ty zrobiłeś coś nie tak?! Wszyscy wiedzą, że potrafisz pokazać czego to Joe Jonas nie potrafi. Jesteś moim bratem, ale kiedyś cię zabije !
-Nick uspokój się! Było tak jak zawsze. Dlaczego zawsze ja muszę być tym najgorszym?! Potraficie wytykać mi tylko błędy! Pomyśleliście chociaż raz co ja czuje?! Myślicie, że mi jest łatwo?! W L.A zostawiłem wszystko! Widocznie nie potraficie mnie zrozumieć.- Wybuchł Joe.
-Przepraszam. Nie pomyślałem o tym. Masz rację. Nie powinniśmy wszyscy tak na ciebie najeżdżać i oskarżać za wszystko co się w około dzieje.
-Nick ma rację. Ja też przepraszam.
-Wiecie, że stawiacie mi dużo pizzę..?- Wyszczerzył się Joe.
-I ten Joe mi się podoba. A możemy zabrać też Dems?- Zapytała Selena.
-Robicie to specjalnie. Ale niech wam będzie. O ile Lovato się zgodzi..
-A czemu miałaby się nie zgodzić?
-Bo mnie nie lubi i źle się czuje..?
-A ci to odpowiada..
-Widzisz Selena jaka ty mądra..
-Bardzo śmieszne Joe!
-No bardzo.- Puścił jej oczko.

                                                          ****

-No to już chyba wszystko..- Spakowała swoje książki do plecaka Selena.
-Trochę tego było..
-Dobrze się już czujesz?
-Tak. Wczorajsza kolacja chyba mi zaszkodziła.
-Mam do ciebie maleńką prośbę..
-Mam siei bać?
-To nic strasznego. Pójdziesz ze mną na pizzę?
-Żaden problem. Niby czemu miałabym się nie zgodzić?
-Bo idzie Nick..
-No i..? Będzie fajnie.
-Idzie też Joe..
-No to już nie tak fajnie.
-Proszę. Obiecałam mu z Nick’iem że pójdziemy.
-To wy mu to obiecaliście. Mnie w to nie mieszajcie.
-Dems nie bądź taka. Z tobą nie będę się nudziła. No i poćwiczysz z Joe.. Nie mieliście dzisiaj próby.
-Ćwiczymy codziennie. Jeden dzień możemy sobie odpuścić.
-Błagam..!
-Niech stracę. Ale zapomnij, że będę dla niego miła. Jak mnie wkurzy to się nasłucha.
-Dobrze, tylko ty sama nie zaczynaj. Jak nie ma cię z nami to on jest całkiem spoko. Zmienił się. I to chyba dzięki tobie..
-Selena to nie kabaret. Nie rozśmieszaj mnie. Dla niego jestem nikim.
-Skąd to wiesz?
-Po prostu wiem. Ale to działa w obydwie strony.
-Jesteście dziwni. Pasowalibyście do siebie.
-Selena bredzisz, a ja nigdzie zaraz nie pójdę.
-Już się zamykam. Powiedziałam to co myślałam.
-To zachowaj to dla siebie i zapamiętaj sobie, że ja nigdy nie polubię tego idioty. To on zaczął, a ja nie zamierzam tego naprawiać.
-Rób jak uważasz. To w co się ubieramy?
-Yyyy no nie wiem.. Normalnie?
-Ty chyba sobie żartujesz! Idziemy z Jonasami! Musimy jakoś wyglądać!
-Ubieraj się jak chcesz. Ja nie mam zamiaru stroić się dla Jonasa.
-To w co zamierzasz się ubrać?
-Na luzie. Chyba nie myślałaś, że wcisnę się w kiecke dla Jonasa?! Idę na pizzę, a nie na bal maturalny. Ale nie bój się.. Nick’owi we wszystkim się podobasz..