Rozdział 10
-Cześć wszystkim.- Przywitała się Selena.- Nick świetna
koszulka.
-Dzięki. Demi nie idzie dzisiaj do szkoły?
-Nic mi nie mówiła. Może się coś stało..
-Dajcie spokój. Lovato pewnie zaspała. Nie mam zamiaru
czekać w nieskończoność.
-To ja może pójdę i zapytam.
****
-I co? Nie idzie dzisiaj?- Pytał Nick.
-Nie. Źle się czuje. Pani Dianna mówi, że już wczoraj coś z
nią było nie tak.
-Dziwne.. Na próbie czuła się chyba dobrze. Docinała mi i w
ogóle..- Podsumował Joe.
-A może ty zrobiłeś coś nie tak?! Wszyscy wiedzą, że
potrafisz pokazać czego to Joe Jonas nie potrafi. Jesteś moim bratem, ale
kiedyś cię zabije !
-Nick uspokój się! Było tak jak zawsze. Dlaczego zawsze ja
muszę być tym najgorszym?! Potraficie wytykać mi tylko błędy! Pomyśleliście
chociaż raz co ja czuje?! Myślicie, że mi jest łatwo?! W L.A zostawiłem
wszystko! Widocznie nie potraficie mnie zrozumieć.- Wybuchł Joe.
-Przepraszam. Nie pomyślałem o tym. Masz rację. Nie
powinniśmy wszyscy tak na ciebie najeżdżać i oskarżać za wszystko co się w
około dzieje.
-Nick ma rację. Ja też przepraszam.
-Wiecie, że stawiacie mi dużo pizzę..?- Wyszczerzył się Joe.
-I ten Joe mi się podoba. A możemy zabrać też Dems?-
Zapytała Selena.
-Robicie to specjalnie. Ale niech wam będzie. O ile Lovato
się zgodzi..
-A czemu miałaby się nie zgodzić?
-Bo mnie nie lubi i źle się czuje..?
-A ci to odpowiada..
-Widzisz Selena jaka ty mądra..
-Bardzo śmieszne Joe!
-No bardzo.- Puścił jej oczko.
****
-No to już chyba wszystko..- Spakowała swoje książki do
plecaka Selena.
-Trochę tego było..
-Dobrze się już czujesz?
-Tak. Wczorajsza kolacja chyba mi zaszkodziła.
-Mam do ciebie maleńką prośbę..
-Mam siei bać?
-To nic strasznego. Pójdziesz ze mną na pizzę?
-Żaden problem. Niby czemu miałabym się nie zgodzić?
-Bo idzie Nick..
-No i..? Będzie fajnie.
-Idzie też Joe..
-No to już nie tak fajnie.
-Proszę. Obiecałam mu z Nick’iem że pójdziemy.
-To wy mu to obiecaliście. Mnie w to nie mieszajcie.
-Dems nie bądź taka. Z tobą nie będę się nudziła. No i
poćwiczysz z Joe.. Nie mieliście dzisiaj próby.
-Ćwiczymy codziennie. Jeden dzień możemy sobie odpuścić.
-Błagam..!
-Niech stracę. Ale zapomnij, że będę dla niego miła. Jak
mnie wkurzy to się nasłucha.
-Dobrze, tylko ty sama nie zaczynaj. Jak nie ma cię z nami
to on jest całkiem spoko. Zmienił się. I to chyba dzięki tobie..
-Selena to nie kabaret. Nie rozśmieszaj mnie. Dla niego
jestem nikim.
-Skąd to wiesz?
-Po prostu wiem. Ale to działa w obydwie strony.
-Jesteście dziwni. Pasowalibyście do siebie.
-Selena bredzisz, a ja nigdzie zaraz nie pójdę.
-Już się zamykam. Powiedziałam to co myślałam.
-To zachowaj to dla siebie i zapamiętaj sobie, że ja nigdy
nie polubię tego idioty. To on zaczął, a ja nie zamierzam tego naprawiać.
-Rób jak uważasz. To w co się ubieramy?
-Yyyy no nie wiem.. Normalnie?
-Ty chyba sobie żartujesz! Idziemy z Jonasami! Musimy jakoś
wyglądać!
-Ubieraj się jak chcesz. Ja nie mam zamiaru stroić się dla
Jonasa.
-To w co zamierzasz się ubrać?
-Na luzie. Chyba nie myślałaś, że wcisnę się w kiecke dla
Jonasa?! Idę na pizzę, a nie na bal maturalny. Ale nie bój się.. Nick’owi we
wszystkim się podobasz..