Rozdział 9
-To, że mnie dopełniasz nie pasuje w tej piosence.
-Z ust mi to wyjęłaś Lovato. Ale nic innego nie mogłem
wymyślić. Tak poza tym jest idealna.
-To. Prawda. Wykonaliśmy niezłą robotę. Musimy to wygrać.
-Jeżeli się postarasz to mamy duże szanse.
-Ja mam się postarać?!
-No przecież nie ja! Jestem profesjonalistą, ty tylko
amatorką..
-Nie przeginaj Jonas! To, że jesteś sławny nie znaczy, że
możesz rozstawiać wszystkich po kontach!
-Sorry. Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.
-Mogę cię o coś zapytać?
-Ty mnie? Jasne.. Lovato zaczyna przesłuchanie.
-Z wszystkiego musisz sobie żartować?
-Nie. Dobra, powaga. Pytaj.
-Czemu zawsze stajesz w mojej obronie?
-Tak jakoś zawsze wyjdzie. Tylko ja mam prawo cię wyzywać.
-Bardzo śmieszne Jonas. Przywalę sobie za to, ale dzięki.
-Chcę to widzieć..
-Bawi cię to..?
-Nawet nie wiesz jak.. Nie no luz.. Lovato mi dziękuje.. W
kalendarzu to sobie chyba zapiszę.
-Albo nie.. Przywalę tobie!
-To teraz ja cię o coś zapytam. Selenie podoba się mój brat?
-Kevin..?
-Wiesz o kogo mi chodzi. Nick jest cały w skowronkach gdy w
pobliżu jest Selena.
-Poza tym, że cały czas powtarza, że Nick jest słodki to nic
mi nie mówiła.
-To co, pomożemy im?
-Dajmy im jeszcze trochę czasu. Może sami dojdą do wniosku,
że do siebie pasują.
-Może. Przećwiczmy jeszcze raz i spadamy. Jeszcze sobie
pomyślą, że się lubimy. Reputacje sobie zniszczę..
-Dla ciebie naprawdę nic innego się nie liczy..?
-Liczy, ale ty nie należysz do tych rzeczy które mnie
obchodzą.
****
-Córcia prawie nic nie zjadłaś. Źle się czujesz?- Zapytała
Dianna.
-Nie jestem głodna. Miałam dzisiaj ciężki dzień. Tyle.
-A jak ci się układa z Joe? Spędzasz z nim dużo czasu..
-To przez konkurs. Musimy ćwiczyć. Za parę dni będzie po
wszystkim.
-Nie przepadasz za nim, co?
-Skąd wiesz?
-To widać.
-Nie wiem dlaczego, ale cholernie działa mi na nerwy. Nick i
Kevin są naprawdę fajni. A no i słodki Frankie..
-Tak, to ich pupilek. Może kiedyś się polubicie.
-W to wątpię. Idę na górę. Jestem zmęczona.
-Dobranoc córcia.
-Pa mamo.
****
-I jak po próbie?- Pytał Kevin.
-Jak zawsze. Czyli koszmarnie, bo z Lovato.
-Czemu ty jej tak nie lubisz? Ona jest spoko.
-Sama zaczęła. Nie przypadliśmy sobie do gustu i tyle.
-Joe ty też nie jesteś święty. Umiesz doprowadzić człowieka do
szału.
-Mów sobie co chcesz. Ja pierwszy ręki nie wyciągnę.
-A może tu nie chodzi o to, że jej nie lubisz, co?
-A niby o co?
-Podoba ci się to, że Demi nie da pluć sobie w twarz. Tylko nie
możesz pogodzić się z tym, że postawiła się akurat tobie. Nie spotkałem laski której
byś się nie spodobał. Każda jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko. Ale nie Dems.
Przyznaj się do tego, że to jedyny powód twojej niechęci do niej.
-Do reszty na głowę upadłeś. Nie obchodzi mnie Demi i to co
o mnie myśli, ani to, że mi się postawiła.
-To dlaczego ją bronisz przed Taylor?
-Bo to ja ją w to wciągnąłem. Żałuję tego jak cholera. Teraz
cała szkoła myśli, że coś nas łączy. Jeszcze ten konkurs.. To miejsce przynosi
mi pecha. Najchętniej wróciłbym do L.A.
-Nie wyjedziemy stąd dlatego, że kłócisz się z Demi. Przemyśl sobie
wszystko. Ja idę do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz