piątek, 11 października 2013

Rozdział 11



Rozdział 11

-Lovato, zaskoczyłaś mnie. Myślałem, że się nie zjawisz..
-A ty w ogóle myślisz Jonas? WOW zaskoczyłeś mnie.
-Ale tą piżamkę to mogłaś sobie darować. Dopiero z łóżka wyszłaś?
-Jonas, ty idioto.. Nie moja wina, że nie potrafisz odróżnić piżamy od dresów.. Może okulary ci kupić?- Odgryzła się Dems.
-Nawet nie masz pojęcia jak ja odpocząłem od ciebie. Te pół dnia bez twojej osoby było cudowne..- Rozmarzył się Joe.
-Wzajemnie. Ale to co dobre szybko się kończy. Na reszcie.. Ida nasze gołąbeczki.
-Już jesteśmy. Dems dobrze cię widzieć.- Nick uściskał Demi.
-Ciebie też. Myśleliśmy, że już się nie zjawicie. Z 10 min tu na was czekamy.
-Bo Sel z łazienki nie mogła wyjść.- Podsumował Nick.
-Lovato, mogłabyś brać przykład z Czarnej.. Spódniczka, makijaż.. Widać, że jest dziewczyną. O tobie chyba nie można togo powiedzieć.
-Joe, zamknij się!- Piorunował go wzrokiem Nick.
-To już nawet nie mogę powiedzieć tego co myślę?!
-Jonas, ty masz chyba jakieś kompleksy. Myślisz, że takim gadaniem postawisz na swoim? Pomyliłeś się. Nie ten czas i nie ta osoba. Może inne dadzą sobą pomiatać, ale nie ja. Więc jeżeli myślisz, że zaświecisz to sobie daruj. Wybaczcie, ale straciłam ochotę na pizzę. Innym razem, tylko uprzedźcie gdyby Jonas też miałby iść. A i jeszcze jedno, jutro masz wszystko wyjaśnić z Taylor. Inaczej ja to zrobię.- Zrównała go z ziemią i poszła.
-Joe, ja cię chyba zabije! Jak ty możesz ją tak traktować?! Ona też ma uczucia! Wiesz co? Jesteś dupkiem!- Wykrzyczała mu prosto w twarz Sel.
-A co ja niby takiego zrobiłem?!
-Ty się jeszcze pytasz?! Nawet nie wiesz ile musiałam ją naprosić żeby z nami poszła. A wiesz dlaczego? Bo dowiedziała się, że ty też idziesz. Ale odłożyła swoją dumę na bok i się zgodziła. Nie potrafisz tego ostrzec?!
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój. Idźcie sami na tą pizzę.
-Tak chyba będzie lepiej.
-Selena, wystarczy. On sam musi zrozumieć, że Demi nie zasługuje na takie traktowanie.
-Odczepcie się. Może ona jest święta? Też mi docina, ale najlepiej zwalić wszystko na mnie. Zamiast prawić mi kazania to może pogadajcie z Lovato. Bo wina leży po obu stronach. Nie jestem wszystkiemu winien. A teraz żegnam. Chce zostać sam.- Także poszedł do domu.

                                                             ****

Demi siedziała z gitarą na balkonie. Nie potrafiła zasnąć choć tak bardzo tego chciała. Sama nie  wiedząc dlaczego zaczęła śpiewać piosenkę konkursową. Lubiła ją. Opowiadała o jej znajomości z Joe. Wiedziała, że kłótnie z Jonasem to nie tylko jego wina, ale te komentarze czasami doprowadzały ją do szału. To przez niego straciła przyjaciela, a jej konflikt z Taylor jeszcze bardziej się pogłębił. Miała tego wszystkiego dość.
-Jak ja cię nienawidzę Joe! Gdy zaczynam myśleć, że wcale nie jesteś taki zły, ty wszystko musisz spieprzyć!- Wzięła gitarę i zaszyła się w pokoju.

                                                             ****

Wzięła gitarę i zaszyła się w pokoju.
-Czy ona naprawdę mnie tak nienawidzi?- Pytał sam siebie Joe- Czy ja naprawdę jestem takim egoistą? Mieli rację.. Zmieniłem się. Muszę to wszystko naprawić chodź jeszcze nie wiem jak.

                                                              ****

-Selena, ten konkurs to był zły pomysł. Przez to jeszcze bardziej się nie lubią.
-Wiem. Ale musi być jakiś sposób żeby wreszcie doszli do porozumienia.
-Myślisz, że powinniśmy im powiedzieć, że to my ich wpisaliśmy na listę zgłoszeniową?
-Dajmy im czas do konkursu. Został niecały tydzień. Do tego czasu i tak się pewnie nic nie zmieni. Gdy wrócą do domu o wszystkim im powiemy.
-Chciałbym żeby się pogodzili. Traktuje Demi jak siostrę. Szkoda, że Joe nie widzi jaką jest dziewczyną. Gdyby chcieli mogliby zostać przyjaciółmi.
-Też bym tego chciała, ale nie możemy decydować za nich. A może ja porozmawiam z Dee, a ty z Joe?
-Sam nie wiem. Mój brat jest uparty i wiem, że dalej pójdzie w zaparte.
-Ale próbować zawsze można. Już nie mogę patrzeć jak się kłócą. Jeżeli teraz czegoś nie zrobimy to później będzie za późno na cokolwiek.
-Może masz rację. Spróbujmy ten ostatni raz. Jeżeli się nie uda to chyba będziemy musieli się z tym pogodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz