Rozdział 11
-Lovato, zaskoczyłaś mnie. Myślałem, że się nie zjawisz..
-A ty w ogóle myślisz Jonas? WOW zaskoczyłeś mnie.
-Ale tą piżamkę to mogłaś sobie darować. Dopiero z łóżka
wyszłaś?
-Jonas, ty idioto.. Nie moja wina, że nie potrafisz odróżnić
piżamy od dresów.. Może okulary ci kupić?- Odgryzła się Dems.
-Nawet nie masz pojęcia jak ja odpocząłem od ciebie. Te pół
dnia bez twojej osoby było cudowne..- Rozmarzył się Joe.
-Wzajemnie. Ale to co dobre szybko się kończy. Na reszcie..
Ida nasze gołąbeczki.
-Już jesteśmy. Dems dobrze cię widzieć.- Nick uściskał Demi.
-Ciebie też. Myśleliśmy, że już się nie zjawicie. Z 10 min
tu na was czekamy.
-Bo Sel z łazienki nie mogła wyjść.- Podsumował Nick.
-Lovato, mogłabyś brać przykład z Czarnej.. Spódniczka,
makijaż.. Widać, że jest dziewczyną. O tobie chyba nie można togo powiedzieć.
-Joe, zamknij się!- Piorunował go wzrokiem Nick.
-To już nawet nie mogę powiedzieć tego co myślę?!
-Jonas, ty masz chyba jakieś kompleksy. Myślisz, że takim
gadaniem postawisz na swoim? Pomyliłeś się. Nie ten czas i nie ta osoba. Może
inne dadzą sobą pomiatać, ale nie ja. Więc jeżeli myślisz, że zaświecisz to
sobie daruj. Wybaczcie, ale straciłam ochotę na pizzę. Innym razem, tylko
uprzedźcie gdyby Jonas też miałby iść. A i jeszcze jedno, jutro masz wszystko
wyjaśnić z Taylor. Inaczej ja to zrobię.- Zrównała go z ziemią i poszła.
-Joe, ja cię chyba zabije! Jak ty możesz ją tak traktować?!
Ona też ma uczucia! Wiesz co? Jesteś dupkiem!- Wykrzyczała mu prosto w twarz
Sel.
-A co ja niby takiego zrobiłem?!
-Ty się jeszcze pytasz?! Nawet nie wiesz ile musiałam ją naprosić
żeby z nami poszła. A wiesz dlaczego? Bo dowiedziała się, że ty też idziesz.
Ale odłożyła swoją dumę na bok i się zgodziła. Nie potrafisz tego ostrzec?!
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój. Idźcie sami na tą
pizzę.
-Tak chyba będzie lepiej.
-Selena, wystarczy. On sam musi zrozumieć, że Demi nie
zasługuje na takie traktowanie.
-Odczepcie się. Może ona jest święta? Też mi docina, ale
najlepiej zwalić wszystko na mnie. Zamiast prawić mi kazania to może pogadajcie
z Lovato. Bo wina leży po obu stronach. Nie jestem wszystkiemu winien. A teraz
żegnam. Chce zostać sam.- Także poszedł do domu.
****
Demi siedziała z gitarą na balkonie. Nie potrafiła zasnąć
choć tak bardzo tego chciała. Sama nie wiedząc
dlaczego zaczęła śpiewać piosenkę konkursową. Lubiła ją. Opowiadała o jej
znajomości z Joe. Wiedziała, że kłótnie z Jonasem to nie tylko jego wina, ale
te komentarze czasami doprowadzały ją do szału. To przez niego straciła
przyjaciela, a jej konflikt z Taylor jeszcze bardziej się pogłębił. Miała tego
wszystkiego dość.
-Jak ja cię nienawidzę Joe! Gdy zaczynam myśleć, że wcale
nie jesteś taki zły, ty wszystko musisz spieprzyć!- Wzięła gitarę i zaszyła się
w pokoju.
****
Wzięła gitarę i zaszyła się w pokoju.
-Czy ona naprawdę mnie tak nienawidzi?- Pytał sam siebie
Joe- Czy ja naprawdę jestem takim egoistą? Mieli rację.. Zmieniłem się. Muszę
to wszystko naprawić chodź jeszcze nie wiem jak.
****
-Selena, ten konkurs to był zły pomysł. Przez to jeszcze
bardziej się nie lubią.
-Wiem. Ale musi być jakiś sposób żeby wreszcie doszli do
porozumienia.
-Myślisz, że powinniśmy im powiedzieć, że to my ich
wpisaliśmy na listę zgłoszeniową?
-Dajmy im czas do konkursu. Został niecały tydzień. Do tego
czasu i tak się pewnie nic nie zmieni. Gdy wrócą do domu o wszystkim im
powiemy.
-Chciałbym żeby się pogodzili. Traktuje Demi jak siostrę.
Szkoda, że Joe nie widzi jaką jest dziewczyną. Gdyby chcieli mogliby zostać
przyjaciółmi.
-Też bym tego chciała, ale nie możemy decydować za nich. A
może ja porozmawiam z Dee, a ty z Joe?
-Sam nie wiem. Mój brat jest uparty i wiem, że dalej pójdzie
w zaparte.
-Ale próbować zawsze można. Już nie mogę patrzeć jak się
kłócą. Jeżeli teraz czegoś nie zrobimy to później będzie za późno na cokolwiek.
-Może masz rację. Spróbujmy ten ostatni raz. Jeżeli się nie uda to chyba
będziemy musieli się z tym pogodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz